MUCHY

jocek

Z doświadczenia wiem, że takie pomysły przyjmują się na różnych forach. Chodzi tu o to, jak kto ma ochotę, żeby opisać swój dzień. Smutki, radości, porażki, wygrane, śmierci kota, świnki morskiej, czy nieudana próba samobójstwa.

Ja miałem totalnie chujowy dzień. Jutro mam dwa egzaminy, na które kompletnie nic nie umiem, a sobie swobodnie poszedłem do kina, w którym napiłem się piwka i efekt jest taki, że nadal nic nie umiem i chce mi się spać. idiota.

big city girl

a ja poszłam do szkoły, okazało się, że mam jedną godzinę WOSu w tygodniu, a mam zamiar zdawać go na maturze w wersji rozszerzonej, wróciłam do domu, popłakałam się, wzięłam tabletki uspakajające, a generalnie to jestem przeziębiona i mam zły humor bardzo zły i w ogole nie bede wiecej pisać, ale jest chujowo, dziekuje za uwage

carnival kid

ogólnie mój dzisiejszy dzień był dziwny, jak sen na jawie.
przeniosłam się z jednej szkoły do innej (wreszcie! i będę robić to chcę (tzn mam taką nadzieję. w praktyce różnie bywa. ale się nie dam)) i ostatnie tygodnie to była bieganina za prawdopodobnie większością krakowskich liceów.

w każdym razie, dzisiaj widziałam masakrycznie dużo przeróżnych twarzy i usłyszałam ogromną ilość przedstawionych mi imion. nic nie zapamiętałam, latałam jak jakaś głupia surykatka, która nic nie wie i nie rozumie. a jednocześnie cieszy się z takiej radykalnej zmiany.

ogólnie to nie rozumiem tego dnia, który sie kończy

kaasiaa

michal aka misiek

dziś pewien Włoch z Erasmusa zapytał mi się, czy może się oświadczyć mojej współlokatorce. Na razie widział ją raz, 20 minut. I nie rozmawiali... Ale jak tłumaczy "gdy ją widział, miał dreszcze".

Kurwa, chyba nie rozumiem południowców Wink

BARFLY

Kosta

a ja jestem szczęśliwa, że mam rozpoczęcie roku za sobą.
z drugiej strony załamuję się, bo moja babcia, właścicielka kamienicy w której mieszkam, wyrzuca moich dobrych znajomych i nie mają kompletnie gdzie pójść.
a do tego wrócił do mojej głowy mój najgorszy problem. ksaaaa, po co ja to piszę

kazziz

bo piszesz.
moje ostatnie pare dni upłynęło pod znakiem smutku i płaczu.
ale dzisiaj od rana wiem, że jest lepiej.
ciekawe, czy od 14:45 znowu zacznie się pieprzyć, czy już totalnie się poprawi...?

michal aka misiek

BARFLY

kurtuazyjny ten Wloch....
i nie bylabym taka pewna, ze sie tak do konca zmartwi/zniecheci chlopakiem - bo co to niby za przeszkoda dla Wlocha Cool

toz to rasowi podrywacze - a im bardziej niedostepna ofiara tym bardziej im zalezy... no, a poza tym to musi byc jakis desperat skoro chcial jej sie z buta oswiadczyc, nie znajac nawet... Laughing

Ty lepiej uwazaj na ta swoja wspolokatorke bo mi sie rysuja przed oczami scenariusze rodem jak z "Narzeczonej Frankensteina" Wink

big city girl

a u mnie w sumie nie byłoby aż tak źle, ale czuję się dziś "lekko" zignorowana.
noooo nieważne

jedyna dobra wiadomość - skontaktowali się ze mną ludzie z PULPa, napisałam do naczelnego (Wandachowicz;D), chyba coś z tego będzie...

zylka

Olga, bo ja jestem out of cokolowiek

w jakim celu lapalas kontakt z Pulp'em? ,>

big city girl

żeby robić dla nich zdjęcia na imprezach i koncertach w Łodzi Smile

no to teraz jestem VIPem, bo Wandach wziął mój numer telefonu Laughing

jabOla

a dziś...
chuuujowy dzień. chujowa szkoła.
spać mi się chce.
i do tego mam w czwartek już sprawdzian z fizyki. :/

Van

Pierwszy dzień w szkole trwał co najmniej tyle, co tydzień wakacji.
Od początku pękałem z powodu pewnej dziewczyny (dłuższa, smutna - dla mnie - historia), ale udało się to przezwyciężyć, nie bez pomocy Much. W głowie i nucone pod nosem Najważniejszy Dzień, Brudny Śnieg, Miasto Doznań i dwa kawałki mojej ulubionej japońskiej formacji. Na paluszkach brak gitary.
Z nauką w porządku, chyba zaczyna się pierwszy rok, w którym będę się regularnie i solidnie uczył, co pozwoli uniknąć mi nieprzyjemności znanych z poprzednich lat.
Spać się chciało jak cholera, ale walczyłem i chyba wygrałem. Nie wiem, za bardzo sennie było.
Żeby nie myśleć o Niej (patrz wyżej), zacząłem pisać dwa wiersze w szkolnym notatniczku. Chyba mnie pochrzaniło, ale przynajmniej uwolniłem się od stanu "chujozy".
W domu dokończyłem wiersze, odrobiłem pierwsze, ale konkretne lekcje i obejrzałem mój ulubiony M.A.S.H. na dwójce.
Na koniec ruszyłem do kompa, wcześniej chwyciwszy strunowca w łapki. I tak już jak na razie zostałem.
Dzisiaj znowu kładę się spać o 22 by wstać o 5, chociaż do mojego Alcatraz tylko 5 minut drogi (operacja "Przestaw swój sen na korzyść szkoły").

zylka

eee no Szymek!
wymiatasz

daj mu moj nr, bede robil te... dopiski do zdjec? .PP

big city girl

zylka

a dziękować ,)

no widzisz - nadaje sie ,D

jocek

o łał. dopiero wstałem, a i tak czuję lekki niedosyt snu.
ale generalnie wczoraj dostałem potwierdzenie mojej głupoty. Będąc pod drzwiami zrezygnowałem z pójścia na egzamin, na który uczyłem dobre 10 dni od rana do nocy, a to było o 8. Zostałem na uniwerku i czekałem na kolejny egz, który miał być o 12. Problem w tym, że zacząłem się na niego uczyć o 4 rano. o dzwio, kiedy tam wszedłem o 15 udało mi się zaliczyć. Teraz z perspektywy czasu jestem na siebie strasznie wkurwiony, bo dostałem najłatwiejsze pytania, a zaciąłem się jak kałasznikow na arabskich pustyniach. Trudno, 3,5 to też jakaś ocena. Lepiej niż 2 Very Happy

No, a następny egzamin już w przyszły wtorek Smile

Trochę zjebałem sesję letnią

big city girl

a dziś stwierdziłam, że nie zdam matury z polskiego, bo jestem jakaś głupia i źle interpretuję wiersze.